Witam wszystkich, zarówno nowych jak i stałych czytelników w ostatniej części opowiadania "Nie Opuszczę Ciebie Już Nigdy". Mimo, że opowiadanie składa się jedynie z 3 części, ich napisanie rozłożyło się na prawie rok. Zdawało by się dużo, ale ten czas mi i wielu innym minął szybko.
Nie Opuszczę Ciebie Już Nigdy 3
Pod odsłoną płaszcza nocy, pod drewniany, parterowy
domek, podjechał samochód. Oprócz gwiazd jedyne światło tworzyły lampy
samochodu, przeganiające ciemność. Drzwi
pojazdu otworzyły się i wysiadł przez nie wysoki mężczyzna o kruczoczarnych
włosach i oczach błękitnych niczym najczystsze niebo w słoneczny dzień. Szedł
on po kamiennym chodniku, mijając spowite szatą ciemności kwiaty o słodkiej
won, dotarł do drewnianych drzwi wejściowych. Z kieszeni długiego płaszcza
wyjął komplet kluczy, a największy z nich włożył do zamku, gdzie przekręcił go
dwa razy w lewo. Wyjął go z drzwi, które uchylił, wchodząc pośpiesznie do domu,
nie wpuszczając do środka chłodu świata
poza budynkiem.
W środku panowała nieprzerwana ciemność, która pochłonęła
go niespodziewanie całego. Zamiast
spodziewanego blasku żarówek ujrzał jedynie mrok. Nic nie widząc, próbował
wymacać włącznik światła, jednak nim dotknął go opuszkami palców, oślepiło go
światło. Nim jego wzrok przyzwyczaił się do światła, poczuł jak w jego ciało
wtula się niewielka postać. Gdy tylko mógł ją ujrzeć, wypowiedziała ona swoim
głosikiem „Tatusiu”. Mężczyzna pogłaskał
ją po plecach, na które opadały jej rude włosy. Patrzyli sobie w identyczne
błękitne jak czyste niebo oczy, nieskalane żadną inną barwą. Ten moment
szczęścia, gdy dwa pokrewne wzroki się łączą po izolacji, aby w jednej chwili
nadrobić cały stracony czas. Tą radosną chwilę przerwała drobna kobieta o
rudych włosach i zielonych, jak liście drzew oczach, podchodząc do wyższego
od niej mężczyzny i składając mu na podbródku delikatny pocałunek.
-Tęskniłyśmy za tobą, Michel- powiedziała ciepłym głosem
Lily, a na jej twarzy zagościł szczery uśmiech.- Zarówno ja, jak i Rose.
-Ja bardziej niż mamusia- Pisnęła Rose, tuląc się do taty
-Wiem kochanie- Michel podniósł swoją ukochaną
kilkuletnią córeczkę, która drobnymi dłońmi zasłoniła jego błękitne oczy.-
Rose, co ty robisz? Tatuś teraz nic nie widzi.
-I o to chodzi- Szepnęła do ucha mężczyzny dziewczynka.
Lily złapała wolną dłoń swojego męża Michela i pociągnęła
go w stronę dużego salonu połączonego z kuchnią. Posadziła swojego ukochanego na
niewielkiej ciemnobrązowej kanapie dla trzech osób, na której leżały rozrzucone
płatki wielobarwnych kwiatów. Mała Rose odsłoniła błękitne oczy mężczyzny, a
jego wzrok spoczął na szklanym stoli na czarnych nogach. Na jego blacie stał
wazon z przepięknymi różowymi liliami i różami, których widok był tak bardzo
ważny dla mężczyzny. Michel, jak i Lily oraz Rose poczuły ciepło w sercu.
Kobieta wraz z dziewczynką przytuliły się do najważniejszego w swym życiu
mężczyzny, który otulał je swoimi ramionami. Razem wyglądali tak spokojnie, tak
swobodnie. Pomyśleć, że ich życie zawsze tak wyglądało…
Tekst bardzo mi się podoba, jest super :D Sugeruję tylko żebyś przeczytał tekst po napisaniu i poprawił zjedzone litery, inne drobne błędy bo przez to całość wygląda niechlujnie :P
OdpowiedzUsuńA mogłabyś podać te błędy, jeśli mógłbym prosić?
UsuńDobrze się czyta, nie ma co się czepiać o drobnostki ;-)
OdpowiedzUsuń